„Do tego tu domu wstępujemy, zdrowia szczęścia winszujemy.”
„My tu po dyngusie, przyszliśmy tu obtańcować córkę i mamusię”. Tak śpiewali dyngusiarze, odwiedzając smardzewickich gospodarzy.
Kogutek w wózku chociaż sztuczny, wzbudzał wielkie zainteresowanie odwiedzanych gospodarzy zwłaszcza dzieci, a piał jak żywy, był również zielony gaik przystrojony kolorowymi wstążkami przez dziewczęta z zespołu . Dynguśnicy w strojach ludowych, chłopaki z sikawkami z wodą, „kasjer” z puszką na datki, a wokół grupy liczne grono widzów. Korowód prowadziła „ciocia”, Hela Plichta, opiekunka zespołu. Szli ze śpiewem od obejścia do obejścia. Kto chciał wizyty „kogutka”, to czekał przed bramą.
A czekały całe rodziny, często oderwane od biesiadnego stołu. Było wzajemne psikanie dyngusową wodą i wesołe przyśpiewki wraz z obtańcowywaniem matek i córek. Do koszyczka trafiały datki, często całkiem pokaźne, które spożytkowane będą na potrzeby „Małych Smardzewian”. Grupa odwiedziła m.in. wójta Franciszka Szmigla, który oprócz datku do puszki podarował Dyngusiarzom kokoszkę, tak do pary dla koguta, oraz sołtysa Smardzewic Józefa Króla. Nie wiadomo, kto bawił się lepiej - dzieciaki z zespołu, odwiedzani mieszkańcy czy towarzyszący grupie widzowie.
Należy nadmienić że w tę Wielkanoc Mali Smardzewianie, chodzili po dyngusie wspierani przez dorosłych członków zaprzyjaźnionego zespołu folklorystycznego, którzy bardzo intensywnie obtańcowywali prawie wszystkie odwiedzane panie i panienki.
I tak tradycja wróciła, a o to przecież chodziło.
Dodać trzeba, że „Małym Smardzewianom” akompaniował na akordeonie Pan Edward Rogowski instruktor muzyczny oraz na bębnie Pan Jacek Lewandowski choreograf zespołu.